Swego czasu, było coś takiego jak Vine – stronka, na której umieszczano krótkie filmiki natury komediowej, przepełnione memami, wypadkami i innymi rzeczami, z których lubią zacieszać się internauci. Co ważniejsze, Vine pozwoliło też co bardziej produktywnym na rozkręcenie własnej kariery YouTubera. Wszystko przebiegało wspaniale, aż do momentu kiedy stronie skończyły się pieniądze. Co prawda całą inwestycję próbowano jeszcze jakoś uratować, kiedy to współtwórca Vine, Rus Yusupov, wymyślił HQ Trivia, internetowy teleturniej, w którym wziąć udział mógł każdy. Ostatecznie, to co miało stanowić fundamenty kładzione pod Vine 2.0 szlag trafił. Rola następcy przypadła zatem Musical.Ly, który szybko został pochłonięty przez pekińskie ByteDance Technology, które miało jeden zamiar – jak najmocniej wbić się w gusta amerykańskich nastolatków, uzależnionych od mobilnych apek.
Nie korzystamy, ale i tak znamy
Zarówno Musical.Ly, jak i Tik Tok, jego nowe oblicze, charakteryzują się bardzo agresywnym marketingiem, polegającym na wciskaniu reklam tej aplikacji gdzie tylko się da. Trzeba jednak przyznać, że efekty są widoczne – Tik Tok, znany w rodzimych Chinach jako Douyin, jest najszybciej rozwijającą się aplikacją mobilną świata. Jeszcze przed wchłonięciem Musical.ly, Tik Tok miał 150 milionów użytkowników, zaś po połączeniu się obu aplikacji, liczba ta wzrosła o dodatkowe 100 milionów.
Po pobraniu aplikacji, możemy oglądać filmiki zamieszczane przez innych, bez konieczności zakładania konta. Samo konto, a zarazem zostanie „muserem”, pozwoli nam na korzystanie z przypominającego Snapchat interfejsu, za sprawą którego możemy ddoawać efekty, filtry oraz dodawać stworzone przez nas filmiki.
Same filmiki, pomimo kilku kategorii, mają jednak jeden punkt wspólny – wszystko kręci się tu wokół muzyki. Nieważne, czy robimy montaż parkour, lip synch czy coś innego, w przeciwieństwie do czysto komediowego Vine, Tik Tok celuje jednak w melomanów. Inna sprawa, że nikt nie wie, jak długo Tik Tok utrzyma się w grze. W chwili obecnej, jest to aplikacja, bez której Internet obejść się nie może, zarówno ironicznie, jak i szczerze. I chociaż wielu „muserów” rozkręciło na tym swój własny biznes, piętnastosekundowe filmiki to jednak nie wszystko, aby móc porwać publikę.